Spanie pod namiotem, czyli hotel miliongwiazdkowy
Hotel miliongwiazdkowy
Alternatywą dla noclegu w hotelu czy apartamencie jest spanie pod namiotem, które ma szerokie grono zwolenników. Poza kwestią ekonomiczną, jest to z pewnością sposób na bliższy kontakt z naturą i bycie bardziej niezależnym. Istnieją miejsca, gdzie spanie pod namiotem jest samą w sobie atrakcją, umożliwiającą obcowanie z przyrodą w niezwykłym wymiarze. Do takich miejsc zaliczam przykładowo Norwegię, Szkocję i Islandię, gdzie spanie w hotelu odebrałoby mi połowę wrażeń i emocji, które stamtąd przywiozłam. Może wtedy nie chodziłabym w wiecznie mokrych butach i nie musiałabym ubierać pięciu warstw ubrań, żeby nie zamarznąć w nocy, ale i tak nie zamieniłabym tych wspomnień na ciepłe wyro. Kraje te szczególnie zachęcają do spania pod namiotem – w ramach integracji z przyrodą dozwolone jest tam rozbijanie się gdziekolwiek ma się na to ochotę, byle w odległości 150 m od zabudowań. W ten sposób w tak drogich krajach najpiękniejsze jest to, co dostępne za darmo.
Najbardziej oczywistym miejscem na rozbicie namiotu są naturalnie pola campingowe. Ich zasadniczą zaletą jest nawierzchnia przystosowana pod namiot, dostęp do bieżącej wody, prysznica, a często nawet do kuchni czy suszarni. Dodatkowo w takim miejscu zmniejszone jest zagrożenie, że w nocy zwierz wskoczy nam do namiotu albo ktoś nas wybudzi i każe się wynosić, dlatego twardy sen jest jak najbardziej możliwy.
Niestety miejsca na campingach są ograniczone i w turystycznych punktach w sezonie może ich zabraknąć, jeśli nie zarezerwujemy ich z wyprzedzeniem. Fakt ten ogranicza elastyczność w planowaniu podróży, z którą z założenia wiąże się nocleg pod namiotem. Jeśli planujemy wyjazd i spontaniczne dobieranie miejsca noclegu, mimo wszystko warto zorientować się przez Internet lub w przewodnikach, w jakich punktach znajdują się campingi, jakie mają warunki, ceny i obłożenie.
Jeśli jednak decydujemy się na rozbicie namiotu „na dziko”, musimy najpierw znaleźć odpowiednie do tego miejsce. Najlepiej, jeśli nie będziemy rzucać się w oczy, żeby nie kusić nikogo nadzwyczaj zainteresowanego naszą obecnością. Teren nie powinien znajdować się pod znacznym nachyleniem – inaczej trzeba będzie zdecydować, czy dokrwić mózg czy nogi podczas snu. Zdecydowanie polecam w takim przypadku położyć się z głową wyżej, inaczej czeka nas poranny atak migreny ;)
W powierzchniach podmokłych również trudniej będzie o dobre miejsce, które nie zrobi z karimaty łóżka wodnego. Niewskazane są też całkiem otwarte przestrzenie - idealnie, jeśli wybrane miejsce jest jakkolwiek osłonięte od wiatru, co by nas w nocy całkiem nie zdmuchnęło lub by wiatr miotający plandeką nie przeszkodził nam w śnie. Jednak najlepsza miejscówka to taka, z której widok po wyjściu z namiotu spowoduje ciary na ciele i momentalnie nas pobudzi. I to jest wyznacznik hotelu miliongwiazdkowego!
Aby doświadczyć radości spania w towarzystwie dzikiej natury, a jednocześnie dostarczyć ciału wymaganej ilości higieny, sprawdza się stosowany przeze mnie zazwyczaj system zmianowy – średnio 1 nocleg w terenie przeplatany 1 noclegiem na polu campingowym. Polecam.
Gdziekolwiek się nie rozbijemy, warto pamiętać o wrogu nr 1 – deszczu – i dobrze przygotować się na walkę z tym żywiołem. Bo nie ma nic bardziej irytującego niż woda kapiąca na twarz czy poranny basen w nogach. Dlatego porządny namiot z tropikiem to podstawa, zwłaszcza jeśli wybieramy się w tereny o dużym prawdopodobieństwie deszczu. Bezkonkurencyjna w tym przypadku staje się plandeka, która jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Odpowiednio przybita ochroni nas przed wrogiem nawet podczas jego agresywnego ataku, dlatego przydadzą się dodatkowe śledzie w zapasie. Z doświadczenia dodam, że generalnie przed wyjazdem warto sprawdzić ilość śledzi w namiocie, żeby nie musieć na miejscu kombinować z zastępowaniem ich kamieniami i wściekać się na ścianki namiotu wiszące tuż nad naszym nosem.
A jeśli nie chce nam się tachać namiotu, a pogoda dopisuje, nie ma to jak nocleg pod chmurką. Zwłaszcza na plaży, z usypiającym szumem morza w tle. Już ktoś usnął?
Marta z campingshop.pl
Na podstawie 1opinii naszych klientów