Czarnogóra samochodem – Kapetanovo Jezero i Moracke Planine

To kolejny odcinek naszej relacji z cyklu – wakacje samochodem, czyli turystyka offroadowa :) Zapraszamy do Czarnogóry na wycieczkę samochodem terenowym przez pasmo górskie Moracke Planine z biwakiem nad jeziorem Kapetanovo. To góry mało znane, bez wyznaczonych szlaków turystycznych, bez wątpienia mniej popularne turystycznie niż pobliskie Góry Durmitor. Ostatnimi jednak laty furorę robi leżące tu dość wysoko w górach piękne Kapetanovo Jezero, zapewne też dlatego, że dojazd nad jezioro, aczkolwiek miejscami trudny jest możliwy nawet dla „odważniejszych” osobówek, choć na trasę zdecydowanie zalecamy samochód wyżej zawieszony i z napędem 4x4. Jezioro leży na wysokości 1.678 m n.p.m., ma wymiary około 480 x 200 m i głębokość 37 m. Znane jest z dużej zasobności w ryby, nie umiemy natomiast powiedzieć, czy wędkowanie jest tu dozwolone :) Jezioro z trzech stron otaczają wysokie skaliste zbocza u podnóża których leżą pojedyncze, bardzo skromne zabudowania gospodarskie służące wypasowi owiec i krów. Kapetanovo Jezero leży w samym geometrycznym środku Czarnogóry, tak więc zawsze i każdemu będzie tu po drodze zajechać.

 

Moracke Planine leżą na południe od Durmitoru, na zachód od Sinjejaviny, na wschód od Niksica i na północ od doliny rzeki Moracy. Zajmują mniej więcej regularny obszar o wymiarach 30 x 25 km. Wysokościowo to dość pokaźne góry, jest tu ponad 10 szczytów o wysokości powyżej 2.000 m n.p.m. z najwyższym Kapa Moracka (2226 m n.p.m.) Od strony Niksica obszar wznosi się łagodnie mniej więcej od 600m i zamienia w płaskowyż ze średnią wysokością około 1300-1600 m. Im dalej na wschód tym pojawia się coraz więcej wysokich szczytów, pojawia się wysokogórski krajobraz, by góry nagle urywały się i spadały ponad 1500 m na dno głębokiej doliny z drogą R16 na wschodzie i kanionem rzeki Moracy na południu. Na obszarze płaskowyżu nie ma właściwie lasów, z wyjątkiem jego obrzeży. Klimat jest surowy, roślinność jest skąpa, zdecydowanie dominuje ostra trawa. Rejon w kierunku Niksica, rejon rozległych połonin, szerokich dolin, bez wyraźnie dominujących szczytów przypomina trochę Sinjejavinę, natomiast właściwa Moracka Planina to prawdziwe góry wysokie ze skalno-trawiastymi szczytami. Jak to w Czarnogórze w ogóle, a w szczególności na takim górzystym, niegościnnym terenie mieszkańców tu bardzo mało. Miejscowości, a nawet wsi tu nie ma, raczej spotykamy pojedyncze, lub zgrupowane po kilka sztuk katuny, czyli letnie gospodarstwa służące wypasowi owiec i krów. Bezkres terenu, surowość pejzażu stanowią o wielkim uroku tej krainy, po której piesza wędrówka, jazda na rowerze, czy podróż autem terenowym wydają się wyprawami w nieznane, nieodkryte dotąd tereny.

 

Nasza podróż 4x4 przez Moracke Planine liczy około 70 km, z czego połowa to, co prawda wąskie, ale w dobrym stanie drogi asfaltowe, reszta to mieszanina dróg szutrowych, gruntowych i kamienistych, aż po drogi będące właściwie tylko ledwie widocznym śladem biegnącym w trawie. Przebieg całej trasy trasy można sobie prześledzić na mapce Google. Droga prowadzona asfaltem jest zaznaczona kolorem niebieskim, a drogi szutrowe, gruntowe kolorem czerwonym. Na mapce Kapetanovo Jezero za pomocą pinezek pokazujemy też istotne z punktu widzenia podróży punkty, takie jak miejsce biwakowe, obiekty noclegowe, okoliczne szczyty i inne miejsca warte zobaczenia. Pinezki dość wiernie odzwierciedlają rzeczywiste położenia danego miejsca i mają dołączone fotografie, które możemy obejrzeć po kliknięciu na daną pinezkę. Dodatkowo można obejrzeć pokaz slajdów. Przebieg całej trasy dobrze oddaje track w pliku KML, który otwieramy w widoku 3D w Google Earth. Plik można w prosty sposób pobrać bezpośrednio z mapki.

 

Drogę na Moracke Planine rozpoczynamy w Niksicu, lecz zanim ruszymy w góry zahaczamy o Rimski Most - 6 przęsłowy most zbudowany z ciosanego kamienia. To budowla autentyczna, wzniesiona w czasach rzymskich. Ponoć w tej chwili trwa jego rekonstrukcja. Zaznaczyliśmy punkt na mapce, jak ktoś lubi zabytki to na pewno warto zobaczyć. Drugim godnym odwiedzenia miejscem jest jeszcze Monastyr Ostrog, leżący około 15 km od Niksica. Jest to najczęściej odwiedzana w Czarnogórze prawosławna świątynia, ciekawie zbudowana w ścianie skalnej. Niestety raczej zawsze jest tu pełno turystów i dlatego też tę atrakcję ominęliśmy :)

Podróż w kierunku jeziora Kapetanovo początkowo wiedzie mało ciekawym terenem, drogą pełną kurzu, pomiędzy rozciągniętymi zabudowaniami za Niksicem. Około 1 km przed jeziorem Liverovici skręcamy w rozjazd w lewo, w drogę z kostki brukowej (stan na rok 2015) za znakiem na Kapetanovo Jezero. Jest to droga prowadząca do kopalni boksytu, którą to objeżdżamy z prawej strony i już powyżej wyjeżdżamy na wąską asfaltową drogę. W osadzie Vujedin Brdo skręcamy w prawo cały czas trzymając się głównej drogi. Nie jest tu zbyt urodziwie, raz mniejsze, raz większe zarośla, pojedyncze domy, ale z każdym kilometrem robi się coraz ładniej. Cały czas wznosimy się dość krętą i wąską drogą, aż dojeżdżamy do wyraźnego rozstaju dróg kierując się w prawo. W tym miejscu osiągamy wysokość 1.400 m n.p.m. pokonując od kopalni około 700 metrów wzniesienia. Ale najważniejsze to to, że otwiera się nam w tym miejscu fantastyczny widok na odległe jeszcze góry Moracke Planine. Jedziemy teraz przepięknym płaskowyżem drogą wijącą się pośród łąk i pastwisk. Po około 4-5 kilometrach wjeżdżamy wąsko pomiędzy dwa zbocza, droga zaczyna prowadzić do góry i dojeżdżamy do kolejnego rozwidlenia, przy osadzie złożonej z paru domów, gdzie opuszczamy asfalt i odbijmy w prawo w szutrową drogę.

Teraz już jesteśmy w prawdziwych górach. Widoki nieziemskie. Droga wije się w skalnym labiryncie, a cały czas po lewej stronie mamy wspaniały widok na rozległą dolinę zamkniętą wyniosłymi szczytami. Gdy w końcu kończy się skalny labirynt, mniej więcej po 4 km wyjeżdżamy na rodzaj szerokiej, ogromnej polany, na końcu której widzimy kamienny budynek Cerkwi Św. Eliasza. Fantastyczne miejsce na zdjęcia :) Za cerkwią droga wydaje się być zakończona skalnym murem szczytów, ale kawałek dalej skręca w lewo, by po około 3 km doprowadzić nas nad samo Kapetanovo Jezero. Tak jak do cerkwi dojedziemy bez większego problemu normalnym samochodem, tak ostatni odcinek do jeziora raczej wymaga auta z większym prześwitem i napędem 4x4. Droga jest tu dość kręta, nawierzchnia kamienista, a że zdarzają się bardziej strome odcinki to i koła potrafią zabuksować.

Nad jezioro dojeżdżamy późnym popołudniem, korzystamy z zachodzącego słońca robiąc zdjęcia. Na przeciwległym brzegu znajdujemy miejsce na biwak. Kolacja, dobra herbata, koniec dnia nad górskim jeziorem. Jest fantastycznie. Fantastycznie, ale robi chłodno :) To jednak góry i spora wysokość, jezioro jest prawie na 1.700 m n.p.m. Wokół wysokie szczyty. Już żałujemy, że nie mamy możliwości zostać tu na dłużej i posmakować górskich wycieczek. Szlaków tu co prawda nie ma, ale wyraźna dość dróżka prowadzi w godzinę nad przepiękne wysokogórskie Manito Jezero, a kolejna godzina pozwala wejść na Stozak (2141 m n.p.m.). Górskie wędrówki odkładamy na następny raz :)

Rano zwijamy biwak i wstępujemy do „kawiarni” za wypatrzonym jeszcze poprzedniego dnia znakiem KAVA. Wiemy, że dzisiaj obiekt się rozbudował, serwuje nie tylko kawę, ale i jedzenie oraz ma parę miejsc noclegowych. Także na tej rozległej polanie w okolicy cerkwi powstało parę nowych obiektów turystycznych oferujących noclegi. Umieściliśmy je na mapce wraz linkami, gdzie jest dokładny opis i zdjęcia. Ze zdjęć wygląda to niezwykle sympatycznie, czysto i na swój sposób nawet eksluzywnie. Cieszy troska mieszkańców chcących zapewnić turystom wygodne noclegi, ale to też dowód na to, że z każdym rokiem będzie tu coraz bardziej rządzić komercja. Nam po drodze towarzyszyły dziko pasące się konie, a teraz pewnie będzie tam parking dla gości. Nad samym jeziorem mieliśmy wrażenie, że jesteśmy w miejscu, gdzie , jak to się mówi psy d..ami szczekają, a czekać tylko, jak będzie tam wypożyczalnia łodzi dla turystów. W nocy koniecznie z lampionami :) Trochę szkoda, więc tym bardziej trzeba zdążyć odwiedzić takie miejsca zanim się zmienią nie do poznania.

Trasa powrotna wiedzie na początku tą samą drogą z tym, że będziemy się teraz kierować nie na Niksic, skąd przyjechaliśmy, tylko na Savnik, bo kolejnym etapem naszej wędrówki po Czarnogórze są Góry Durmitor. W miejscu gdzie zaczyna się asfalt stajemy i zastanawiamy się chwilę nad dalszą podróżą. W planach mamy zjazd z asfaltu gdzieś za kilometr w kierunku osady Lucavica, ale tu zaprasza nas asfaltowa droga prowadząca mniej więcej w te same rejony, czyli rozległą dolinę leżącą u stóp Velikego i Malego Żurina. W dole widzimy rozproszone katuny i całą sieć jakiś dróżek, ale mamy wrażenie, że w większości są porozjeżdżane przez końskie wozy, czy rolnicze maszyny. Dlatego decydujemy się jednak na wcześniej zaplanowaną i wyrysowaną na nawigacji trasę. Jedziemy wąską dolinką niecałe 2 km i ostro skręcamy w prawo w nie najlepszej jakości szutrową drogę. Dość żwawo pod górę, trochę ostrych zakrętów i droga wyprowadza nas na grzbiet wzniesienia, skąd zjeżdżamy wygodnie do widocznej osady Lucavica. Razem około 3 km od asfaltu. Przejeżdżamy między paroma zabudowaniami, towarzyszą nam szczekające psiaki, jakiś człowiek, zapewne pasterz przygląda się nam ciekawie, więc serdecznie się uśmiechamy od ucha do ucha i pozdrawiamy :)

Kawałek dalej droga się kończy, przed nami łąka, co nie oznacza końca podróży, bo widzimy na trawie odciśnięty ślad jakiegoś pojazdu. Podążamy tym tropem wzdłuż lichego płotka odgradzającego zapewne pastwisko, łąką się kończy, a zaczyna trawiasto skalna murawa, na której, tak sobie wmawiamy :) dalej widzimy jakiś ślad. Krajobraz wokół jest oszałamiający. Jesteśmy na dnie rozległej, pełnej traw doliny i po prawej widzimy ścianę gór Moracka Planina z charakterystycznymi dwutysięcznymi szczytami Veliki Żurim i Mali Żurim. Szkoda tylko, że pogoda nie dopisuje, słońce się schowało, jest pochmurnie i zdjęcia nie będą takie fajne :) Jedziemy jakby taką trawiastą, lekko wyniesioną w górę półką, trawa jest tu krótka, grunt skalisty. Poniżej na łące trawy są wyższe, dostrzegamy też kępy situ, co zapewne stanowi, że grunt może tu być miejscami podmokły i może grozić utopieniem auta po pachy :) Tym bardziej, że jak później doczytaliśmy w tym rejonie znajduje się ponad 380 źródeł wody. Tak więc dalej korzystamy z wygodnej i pewnej trawiastej półki. W pewnym momencie wyjeżdżając z zakrętu napotykamy na naszej półce pasące się dziko konie. Są równie zaskoczone, jak my :) ale po chwili zgrabnie zbiegają na łąkę ustępując nam miejsca. W dwóch miejscach zachowujemy większą uwagę, bo musimy przejechać przez wypłukany przez wodę teren, gdzie porobiły się jakby takie nieregularne rowy. W końcu w sumie bez kłopotu dojeżdżamy z powrotem do gruntowej drogi. Dalej podążamy zgodnie z planem, choć w jednym miejscu na drodze robią się takie dziury, że musimy się kawałek cofnąć i przejechać odcinek łąką równolegle do drogi. Zaczyna padać, po chwili krótka ulewa, ale jak szybko się zaczęła, tak szybko się kończy, niemniej zrobiło się chłodno, co chwila kropi, spory wiatr. Jedziemy dalej wzdłuż łąk i pastwisk w kierunku na Gradacka Poliana, jednak decydujemy się zrobić skrót i nie objeżdżać dookoła wzniesienia Ceranica Gora, tylko przejechać przez samo wzgórze. W sumie po około 6 km od wjechania z traw na drogę gruntową skręcamy ostro w prawo i ostro pod górę, niemniej skręt jest na tyle ostry, a droga wąska, że musimy szukać miejsca do zawrócenia. Po chwili dojeżdżamy do jakiś gospodarstw i tu gubimy drogę, bo wyraźniejsze stają się te gospodarskie, niż te na mapie :) Zamiast skręcić w lewo na Ceranica Gora odbijamy bardzie w prawo, droga powoli zanika i … wyjeżdżamy na suchego przestwór oceanu, wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi :) Wokół wszędzie trawa, żadnej drogi, tylko znowu lichy ślad wygniecionej trawy. Z dwa razy ślad sprowadza nas w dolinę, dwa razy wynosi na grzbiet, aż wreszcie dostrzegamy jakieś opuszczone gospodarstwo. Liczymy, że tam odnajdziemy jakąś lepszą drogę i rzeczywiście pojawia się wyraźniejszy, choć dalej trawiasty trakt. Tak przy okazji to teraz w 2018 patrząc na to miejsce w widoku satelitarnym Google Earth widzimy, że w międzyczasie na tym grzbiecie postawiono wiatraki. Niewyraźna droga trochę kluczy pomiędzy łąkami, jakimiś poletkami i niestety zaczyna się kierować na zachód, a my szukamy kierunku w sumie na wschód, by później doliną Doni Bijela zjechać na północ do Savnika. Tak więc gdy znajdujemy możliwość skrętu w prawo to z tego korzystamy, choć to najmniej wyraźny odcinek drogi, kręty, wyboisty, karkołomny. Prowadzi przez skalny przesmyk klucząc pomiędzy większymi skałami, a my musimy uważnie wypatrywać w wysokiej trawie wystających dużych kamieni. Po chwili wyjeżdżamy na równy trawiasty stok i widzimy w dolę naszą szutrową drogę. Na górze nie ma jednak śladu żadnej drogi, czy choćby ścieżki. Sprawdzamy możliwość zjazdu wprost w dół, ale niestety zaczyna się robić zbyt stromo. Na całe szczęście chodząc po okolicy znajdujemy lichy ślad, wracamy więc do samochodów i ruszamy za śladem, mimo że znowu prowadzi nas w kierunku zachodnim.Nie narzekamy jednak tym razem ciesząc się, że w ogóle jest droga, tym bardziej, że ta staje się coraz wyraźniejsza. 

Po chwili docieramy do szutrówki. Teraz już bez błądzenia jedziemy wyznaczoną trasą, wstępując na na chwilę w boczna drogę w poszukiwaniu jeziorka widocznego na mapie, ale nie udaje się nam go znaleźć. Wracamy więc do trasy głównej i obniżamy się płaskowyżem w kierunku doliny, która ma nas zaprowadzić do Savnika. Teren tu już mniej ciekawy, góry się skończyły, jakieś zbocza, trochę liściastego lasu, krzaki. Okazuje się, że trasa wyprowadzona przez GoogleMaps jest jednak drogą nieprzejezdną i miejscowy gospodarz wskazuje właściwą drogę biegnącą jednak trochę dookoła. W końcu docieramy na dno doliny, przekraczamy mostem rzeczkę i wracamy na asfalt (stan na rok 2015) Droga dalej prowadzi pod górę wzdłuż zbocza, by na końcu serią serpentyn sprowadzić nas do samego Savnika, gdzie kończymy naszą górską i offroadową przygodę. Wyprawa 4x4 przez Moracke Planine zakończona sukcesem :)

 

Podsumowując … jest tak pięknie, że musimy tutaj koniecznie wrócić :) Naszym zdaniem Moracke Planine to idealny teren na offroadowe wędrówki. Nie takie wymagające korzystania z lin i wyciągarek, ale dla osób preferujących swobodne, bez pospiechu i zbytnich trudności szwędanie się autem 4x4 po pięknej okolicy. Moracke Planine to także wymarzone miejsce dla górskich łazęgów ceniących sobie ciszę, spokój, brak turystów, ale i brak znakowanych szlaków. Pełna swoboda w wyborze drogi. Planując tu przyjazd na choćby parę dni należy przewidzieć i się odpowiednio zaopatrzyć, bo restauracji, sklepów i stacji benzynowych tu nie znajdziemy. Jedyna „cywilizacja” pojawia się, o czym wspominaliśmy w okolicach Kapetanovo Jezero, które może stanowić cel sam w sobie na jednodniową wycieczkę. W góry Moracke Planine wjeżdżaliśmy od strony Niksica, wyjeżdżaliśmy w kierunku Savnika. Nie sprawdzaliśmy osobiście, ale wg innej relacji można także skorzystać z drogi 4x4 z kanionu Moracy przez osadę Velje Duboko. Nam się jeszcze marzy wjazd od szosy R18 drogą, która wg mapy w dużej mierze jest prowadzona na wysokości ponad 1.800 m n.p.m. Czy przejezdna nie wiemy, czas będzie kiedyś sprawdzić :)


Jacek z campingshop.pl

Opinie klientów zobacz: wszystkie opinie

Twoja opinia może być pierwsza.

Pokazuje 0-0 z 0 opinii